Mgła, przymrozek i najzabawniejszy język świata. Praga czeska. I czterogwiazdkowy hotel na obrzeżach, w którym zgromadzili się klubowicze najsłynniejszego klubu mówców publicznych – Toastmasters International.
Goście z Kanady, Singapuru, Afryki i oczywiście wszelkich zakątków Europy (z lubelskim włącznie;)) spotkali się by wygłaszać swoje prelekcje, prowadzić warsztaty, decydować o rankingu najlepszych improwizatorów i głosicieli mów humorystycznych. Większość – w baśniowych przebraniach…
Ja ilustrowałam to, co działo sie podczas tego niesamowitego 2-dniowego zlotu.
Motywem przewodnim był świat bajek. Specjalnie stworzony booklet (książeczka wprowadzająca przedstawiająca opisy prelegentów) oczywiscie zachowana w klimacie starej księgi, witała czytających moimi ilustracjami.
Sama byłam pod wrażeniem efektu końcowego:)https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10153820226361458&set=a.232620781457.170252.782106457&type=3&theater
W zestawie upominkowym dla uczestników każdy otrzymał gadżet bajkowy – koronę króla, czapkę czarodzieja, czółki biedronki (do tych ostatnich miałam zdecydowanie słabość) i inne atrybuty bajecznych opowieści.
Przede mną nie lada zadanie – mało, że ilustrowałam przebieg całego wydarzenia w mniejszych notatkach (sketchnotkach) to jeszcze uczestnicząc aktywnie w warsztatach – starałam się w godzinę oddać ich przekaz. Rysownaie na żywo wzbudziło spore zainteresowanie. Większość uczestników obserwowała taki zapis konferencyjny pierwszy raz w swoim życiu! Tym ciekawiej było mi rozmawiać z tymi osobami w przerwach. Miny prelegentów, gdy na koniec warsztatu wręczałam im taki poster – były bezcenne!
Dla mnie jednak najważniejsze było to, w jaki sposób zostałam potraktowana podczas konferencji.
Uczestnicy i organizatorzy wiedzieli, jak męczące jest utrzymywanie skupienia w gotowości przez tak długi czas. Zwłaszcza dla kobiety w 5tym miesiącu ciąży :). Zapewnione miałam wszystko – papier, stanowisko siedzące, stały dostęp do posiłków i wody. Moją pracę szanowano – kilkukrotnie ze sceny podkreślano wartość tworzonych notatek. Czułam się naprawdę na europejskim poziomie. Gdy prezydent międzynarodowego klubu Toastmasters sam zaproponował wspólne zdjęcie, po czym gratulował mi mojej pracy – może trochę próżnie – ale skrzydła mi rosły!:) Ludzie wspierali mnie pozytywnymi komentarzami, zachęcali do kontaktu, zapraszali na swoje wydarzenia – atmosfera zbudowana przez organizatorów była dla mnie istotnie jak z bajki :). Jak się okazuje – tak niewiele potrzeba, by razem osiągnąć nie tylko satysfakcję, ale i pozytywne efekty z współpracy rysunkowo-organizacyjnej.
Wierzę, że wraz z innymi rysownikami wprowadzając zapis konferencyjny do Polski również uzyskamy taki poziom zaangażowania w naszą pracę. Że będziemy nie tylko “miłym dodatkiem” ale docenionym partnerem, który oferuje wartość – atrakcyjny przekaz łatwy do przyswojenia dla uczestników spotkań. Wierzę, że takie działania mają sens i wiążą się z silnym przekazem odkrywającym możliwości naszych ludzkich umysłów.