W jaki sposób stymulować dzieci pod kątem pisania? Wywiad z Panem Niedźwiadkiem

Twoje dziecko niechętnie rysuje? A może rysuje gorzej niż inne dzieci? To wcale nie musi być oznaka lenistwa lub braku talentu. Może to być oznaka problemu z mięśniami, bądź jakichś zmian w mózgu. Ten temat poruszę z zaproszonym gościem: Marcinem Machowskim, który od 15 lat jest terapeutą sensorycznym dzieci.

Wywiad do przeczytania dla Was poniżej.

Agata: Witaj Marcinie!

 

Marcin: Cześć.

 

Agata: Chciałabym dzisiaj z Tobą porozmawiać o praktycznych rzeczach. Często przychodzą do mnie rodzice, którzy widzą, że ich dzieci brzydko piszą lub mają problemy z pisaniem, a nawet rysowaniem. Czy są jakieś sposoby, aby to zdiagnozować, sprawdzić? I przybliż proszę również charakter swojej pracy!

 

Marcin: Już spieszę z odpowiedziami! Więc…ja przede wszystkim bawię się z dziećmi! Kiedyś nawet na zajęciach podeszło do mnie dziecko i zapytało “proszę Pana, a gdy Pan już przestanie się bawić i wygłupiać ze wszystkimi dziećmi to jaki będzie Pan miał zawód?” I to był pierwszy raz kiedy nie wiedziałem co powiedzieć. Generalnie rzeczywiście bawię się, ale przez tą zabawę stymuluję rozwój dziecka. Stymuluję jego rozwój nerwowy, jego mięśnie do prawidłowej pracy. Odnośnie tego o co zapytałaś, o diagnozę. Zawszę staram się to rodzicom powiedzieć tak, że w Polsce jest tak, że często nauczyciele, rodzice, czasem specjaliści chcą oszukać biologię. 

 

Agata: Oczywiście! Że jak wychodzi krzywy szlaczek, to każą go powtarzać do skutku. Bo niby tak się nauczy. To jest masakra!

 

Marcin: Dokładnie tak! Ale wiesz na przykład, co się dzieje kiedy dzieci robią te szlaczki, karty pracy, zeszyciki i tak dalej, i dalej im nie wychodzi? Wiesz co dostają w nagrodę? Więcej szlaczków! Bo muszą więcej ćwiczyć! Ja zawsze to mówię i będę to powtarzał. Nie można wyćwiczyć rysowania szlaczków nie zwracając uwagi na mięśnie, czy są one przygotowane do rysowania tych szlaczków. Jeśli nie są one przygotowane to dziecko nie wyćwiczy tego rysując nawet milion szlaczków. Mięsień za to odpowiedzialny, będzie się szybciej męczył. Niestety zawsze się to przeradza we frustrację, w zniechęcenie i uciekanie od stolika. 

 

Agata: Nawet się to może się to przerodzić w traumę. 

 

Marcin: Tak, masz rację.

 

Agata: Często prowadząc zajęcia dla dzieci, widzę, że są takie, które chętnie rysują, ale są też takie, które się szalenie frustrują, zamykają w sobie i mówią, że nie będą rysować.

 

Marcin: Dokładnie tak. Żeby to jeszcze bardziej zobrazować to przytoczę Ci sytuację jednego chłopca,  z który miałem okazję pracować, w pierwszej klasie, mimo, że miał problemy motoryczne, nawet z chodzeniem był na siłę przymuszony do pracy grafo-motorycznej. Czym to się skończyło? To przymuszanie trwało od września do listopada, a w grudniu zdiagnozowano u niego fobię szkolną. Dziecko, na samo słowo “szkoła” wymiotowało. To było aż tak traumatyczne!

 

Agata: Tak chciałam jeszcze wtrącić, bo nasi czytelnicy tego nie wiedzą, ale my z Marcinem poznaliśmy się już ponad 20 lat temu. To było jeszcze na studiach…

 

Marcin: I też się bawiliśmy!

 

Agata: Haha, tak! Też się bawiliśmy tylko nieco inaczej. Tak czy inaczej mieliśmy kilka wspólnych zajęć. Już wtedy zafascynowało mnie w Marcinie to, że łączył swoją wiedzę psychologiczną z fizjoterapią. 

 

Marcin: Studiowałem wtedy dwa kierunki. Psychologię i fizjoterapię dlatego, że szukałem połączenia jak holistycznie spojrzeć na dziecko. Po drodze, gdy już byłem na trzecim roku fizjoterapii to stwierdziłem, że jeszcze brakuje mi czegoś o systemie nerwowym i wtedy zrobiłem dodatkowy kurs na terapeutę integracji sensorycznej, później do tego trochę kursów z neuropsychologii i to wszystko zacząłem ze sobą łączyć.

 

Agata: Czyli tak prościej mówiąc, to jesteś tym człowiekiem od mózgu, który za pomocą pewnych zabaw od razu rozszyfrowujesz co się dzieje w mózgu i systemie nerwowym dziecka.

 

Marcin: Tak. Generalnie wychodzę z założenia, że dziecko rozwija się przez ruch i zabawę. O tym się teraz bardzo często zapomina, bo dziecko jest sadzane przy stoliku, albo przed komputerem, albo przed naszymi nieszczęsnymi szlaczkami i ma wspierać swój rozwój. To jest duży błąd! Dziecko w życiu się nie rozwinie przy pracy statycznej przy stoliku. Dzieci, szczególnie maluchy w wieku 3-6latki, one się rozwijają w ruchu, podczas zabawy. 

 

Agata: Bo poznają też dzięki temu swoje ciało.

 

Marcin: Dokładnie! Mają znaczenie przy poznaniu ciała czy otoczenia, tak naprawdę przy wszystkim, wszystkie zmysły! Niestety żyjemy w takich czasach, że nasze zmysły nie funkcjonują dobrze. Są bombardowane dużą ilością informacji z każdej strony. Centrum handlowe, kino, tablety, smartfony. 

 

Agata: Jesteśmy przeciążeni tym.

 

Marcin: Własnie tak. Dlatego też dzieciaki funkcjonują tak, a nie inaczej. Coraz częściej pojawiają się problemy z koncentracją, z emocjami, z poziomem pobudzenia, dzieci nie są w stanie wyhamować. Co więcej, to utrudnia pracę kory mózgowej odpowiedzialnej za nasze funkcje poznawcze: pisanie, czytanie, liczenie. Jeśli nie zaczniemy stymulować naszych niższych szczebli, to te wyższe mają trudność. Zawsze tłumaczę to tak, rodzicom, którzy do mnie przychodzą, bo nie potrafią tego zrozumieć: “proszę Państwa, to jest tak, siedzi sobie Pan/Pani w fotelu i czyta sobie książkę czyli wykonują Państwo pracę korą mózgową – pracę poznawczą. W tym momencie zaczyna się burczenie w brzuchu. W życiu się człowiek nie skoncentruje. Oczywiście, można dotrwać do końca rozdziału, ale w momencie odłożenia książki ma się w głowie tylko jedno pytanie: co mam w lodówce?” Jeżeli te niższe szczeble są niezaspokojone, to wyższe mają trudność żeby pracować. 

 

Agata: Bardzo podobało mi się również to, o czym rozmawialiśmy z Marcinem przy okazji omawiania problemu mojego syna. Zgłosiłam się do Marcina, ponieważ zauważyłam, że mój 4latek odbiega umiejętnościami rysowania od innych dzieci i bardzo go to frustruje. Tym bardziej, że mama rysuje! W jego głowie zaczęły się pojawiać pytania “co jest ze mną nie tak?” W związku z tym zainterweniowaliśmy i zgłosiliśmy się do Ciebie i Ty na podstawie godzinnej zabawy z dzieckiem od razu byłeś w stanie zdiagnozować o co chodzi. Gdzie my, jako rodzice, również powinniśmy być w stanie to zrobić. Powiedz mi czy rodzice, po obejrzeniu tego wywiadu będą w stanie w domu zrobić coś z dzieckiem tak, aby sprawdzić czy u nich wszystko jest w porządku? Na przykład jeśli ma problem z pisaniem, to czy są w stanie sami sprawdzić w czym leży problem?

 

Marcin: Ja przede wszystkim zawsze powtarzam jedną bardzo ważną rzecz. My jako terapeuci możemy niejako ukierunkować pracę rodzica, natomiast głównym terapeutą dziecka jest jego RODZIC! Bo nawet na Twoim przykładzie, Ty jesteś z Filipem na co dzień, ja się mogę z nim spotkać raz na tydzień przez 50 minut, bo tyle trwają zajęcia, 

 

Agata: Z drugiej strony też dzięki temu widzisz czy są jakieś postępy.

 

Marcin: Praca z mięśniami, nawet pod kątem tej grafomotoryki, to jest tak jak z siłownią. Jak będzie się chodziło na siłownię raz w tygodniu to efekt pojawi się może za 40 lat. Jak będę się na siłowni pojawiać 5 razy w tygodniu, to ten efekt będzie szybszy. Więc jeśli rodzice będą pracować z dzieckiem codziennie, nawet przez 10-15 minut, to efekt pod kątem siły mięśni po prostu przyjdzie szybciej. Faktycznie dajemy proste zabawy, ćwiczenia, które rodzice mogą wykonywać w domu.

 

Agata: Na przykład?

 

Marcin: Na przykład turlanie się, podnoszenie dwóch rąk do góry, robienie brzuszków, ale z jakimś gadżetem np. przypinanie spinaczy, zbijanie baniek mydlanych. Ważna jest zabawa! Ważne, żeby być kreatywnym, bo wtedy łatwiej nam przekonać dziecko do takich ćwiczeń. Zawsze też powtarzam, że nie trzeba mieć w domu specjalistycznego sprzętu, nie trzeba wydawać milionów na dodatkowe pomoce, które są bardzo drogie. Warto stworzyć coś samemu z rzeczy, które mamy w domu.

 

Na końcu artykułu znajdziecie kilka przydatnych ćwiczeń, które możecie wykonać z Waszymi dzieciakami! Ćwiczenia możecie zobaczyć pod linkiem → https://www.youtube.com/watch?v=MH5dz3SvwgA 

 

Agata: Kiedy wiemy już, co robić w domu, aby stymulować rozwój naszego dziecka mam kolejne pytanie. Co dalej kiedy zauważymy, że jednak rzeczywiście coś u naszego dziecka jest nie tak?

 

Marcin: Przede wszystkim musimy powiedzieć, że jest duża lista symptomów, czy zachowań dziecka, które mogą zacząć nas niepokoić. Na moim kanale Youtube – Marcin Machowski, czyli Pan Niedźwiadek każdy rodzic znajdzie filmiki instruktażowe na co powinni zwrócić uwagę. Ja zawsze sugeruję, aby chuchać na zimne. Lepiej przyjść i skonsultować dziecko, bo często jest tak, że bardzo mało pracy w domu z rodzicem potrzebuje dziecko, żeby je pod stymulować.

 

Agata: Mówisz popracować, ale tak naprawdę pobawić się.

 

Marcin: Tak. To przede wszystkim powinna być zabawa. To praca w zabawie. Dziecko wchodząc na przykład na zajęcia do mnie nie wchodzi do specjalisty, ono przychodzi się pobawić, wyszaleć. Pamiętam reakcję jedno mojego podopiecznego: “Maaamo, tu jest dopiero życie!” Dlatego zawsze mówię i będę powtarzał, że wszelkie trudności dziecka należy przepracować w ruchu, czyli w naturalnej formie rozwoju dziecka. 

 

Agata: Muszę też przyznać, że bardzo mi się podoba, jak psychologicznie również tłumaczysz niektóre rzeczy. Nawet prosty kocyk, który waży 8 kilo i służy do wyciszania.

 

Marcin: Mówimy o tak zwanych kołderkach do czucia głębokiego. One powinny ważyć 10% wagi ciała plus pół kilo, jeśli chodzi o dziecko. Ale rzeczywiście, dzięki temu, że przykrywamy się czymś takim, stymulujemy receptory czucia głębokiego, wytwarza się kilka neuroprzekaźników: serotonina, oksytocyna i dopamina, one nam wyciszają formację, która jest w korze mózgowej i porządkuje nam te informacje. Zauważ, że kiedyś były takie bardzo ciężkie babcine pierzyny, każdy po nocy wstawał wypoczęty i super się zaczynało dzień! 

 

Agata: Och tak! Pamiętam! Cudowne! Ok, ale mam jeszcze jedno ważne pytanie. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na rysowanie? Jaka jest rola rysowania w rozwoju? Bo ok, mówimy, że dziecko rozwija się w ruchu, ale ten ruch możemy też połączyć z zabawą rysunkiem. Jak ty na to patrzysz? 

 

Marcin: Generalnie powtarzam rodzicom, że napięcie mięśniowe rozwija się od środka ciała i idzie na zewnątrz. Ostatnim elementem jest właśnie grafomotoryka. 

 

Agata: Czyli jeśli nie będziemy mieli rozwiniętych mięśni blisko środka to będziemy mieli za mało siły w rękach.

 

Marcin: Tak, jeśli np. na przedramionach mamy za mało siły to w rękach jeszcze mniej. My sobie rośniemy, waga rośnie, kości, ale też wzrasta ilość funkcji, które mamy spełnić tymi mięśniami. Dlatego generalnie musimy wzmocnić wszystkie partie mięśniowe, żeby ręka była przygotowana. Kiedy przechodzimy do rysowania to zacznijmy od dużych ruchów, całymi rękami.

 

Agata: Na przykład plakat na ścianie albo tablica.

 

Marcin: Tak, im większe tym lepsze, aby ruch wykonywały całe ręce wraz z ramionami. Ważne, aby to były obie ręce, aby obie półkule były stymulowane. Dopiero później, gdy wyćwiczysz duże partie mięśniowe dopiero wtedy możemy przejść do naszych szlaczków. 

 

Agata: Czyli wtedy przechodzimy do motoryki małej. Czyli dłoni.

 

Marcin: Dokładnie tak. Ale żeby było śmieszniej i ciekawiej głównym mięśniem odpowiedzialnym za motorykę małą jest właśnie mięsień przedramienia! Jeżeli ten mięsień nie działa do końca za dobrze, to dziecko żeby pisać czy żeby rysować, będzie źle trzymało rączkę, będzie źle ułożona kredka w dłoni, będzie spięta ręka, a na spiętej ręce długo nie popracujemy.

 

Agata: I stąd dziecko się szybko męczy, frustruje i nie chce więcej rysować.

 

Marcin: Oczywiście, a naturalne jest rozwojowo, że dziecko chce rysować. Na początku wychodza wszystkie głowonogi i inne potworki. Moja córka 2letnia już chce rysować! Tylko, że moja córka chodzi na zajęcia sensoryczne odkąd skończyła 8 miesięcy. 

 

Agata: A od kiedy dzieci mogą uczestniczyć w takich zajęciach?

 

Marcin: Najmniejsze dzieciaczki, jakie mieliśmy na konsultacjach miały 8-9 miesięcy. Chcę zaznaczyć, że z moją córką na przykład nic się nie działo, bo w Polsce mamy szufladki zaburzenia-terapia. Tu nie mówimy o terapii, ja to traktuje jako wspieranie rozwoju. Zawsze warto rozwój wspierać! Już nawet badania prowadzone w latach 70. w Stanach pokazały, że dzieci, które od najmłodszych lat miały stymulowane te trzy systemy na których się wszystko rozwija, one się szybciej rozwijały, i motorycznie, i miały lepsze wyniki w nauce.

 

Agata: A umówmy się, że zależy nam na tym, aby rozwijać nasze dzieci.

 

Jeśli podobał Wam się ten materiał i chcielibyście więcej takich wywiadów, koniecznie dajcie znać!

 

Zobacz też – przykładowe ćwiczenia

 

Ćwiczenie 1. Łowienie.

 

Co potrzebujemy?

  • dwie klamerki do bielizny
  • kilka POTWORKÓW 🙂 (możecie je wykonać sami w domu ze starych pomponów z czapek. Wystarczy dodać śmieszne noski, uszka z futrzastego drucika i oczka, i potworek gotowy!)

 

Dziecko kładzie się na brzuszku. Przed nim kładziemy nasze kolorowe potworki. Nóżki powinny leżeć płasko na ziemi, a do obu rączek podajemy klamerki. Na wyciągniętych rączkach dziecko łapie klamerkami potworka i przekazuje nam go do ręki, którą trzymamy tak, aby dziecko napięło mięśnie grzbietu i ramion. 

 

Ćwiczenie 2. Robimy sałatkę!

Co potrzebujemy?

  • pluszowe owoce (jeśli nie mamy to mogą to być różne małe pluszaki lub inne elementy, które dziecko złapie szczypcami)
  • szczypce drewniane bądź plastikowe, gumowe łapki kuchenne

 

Dziecko kładzie się na plecach. Nogi zgięte w kolanach. W jednej rączce trzyma szczypce, drugą kładzie sobie na brzuszku. Nasze owoce kładziemy z boku dziecka (po przeciwnej stronie niż trzyma szczypce). Łapiemy szczypcami owoce i podajemy do koszyczka, który trzymamy na wysokości kolan dziecka. Możemy również stymulować mięśnie boczne brzuszka przesuwając koszyczek na boki.

 

Ćwiczenie 3. Karmimy potworka!

Co potrzebujemy?

  • woreczki z obciążeniem – herbatniki (mogą być woreczki z grochem, fasolą bądź koralikami). To bardzo ważne, aby woreczki były obciążone! Dzięki temu, dziecko używa więcej siły i lepiej stymuluje mięśnie.
  • głodnego potworka! (możemy wypchać koszulkę, sweter…cokolwiek co mamy starego i zrobić z tego głodnego potwora), może to być oczywiście również zwykła miseczka, ale jednak potworek lub zwierzątko bardziej zachęci dziecko do ćwiczeń 🙂

 

Dziecko kładzie się na brzuszku. Nogi płasko na ziemi. Przed dzieckiem kładziemy nasze herbatniczki. Dziecko bierze po jednym herbatniku do obu rączek i karmi naszego potworka, którego trzymamy przed dzieckiem tak, aby wrzucając herbatniki miało proste rączki i napinało mięśnie grzbietu i ramion.

 

Ćwiczenie 4. Rozwijamy sznurek!

Co potrzebujemy?

  • rolka po ręczniku papierowym
  • sznurek, sznurowadło lub włóczkę

Przyklejamy jedną końcówkę sznurka do środka rolki i resztę zawijamy dookoła. Na końcu sznurka możemy powiesić dzwoneczki, zwierzątko lub ludzika lego.

 

Rolkę dziecko trzyma na wyciągniętych rączkach i rozwija sznurek. Bardzo ważne jest, aby ręce nie były o nic oparte! Możemy zrobić więcej takich rolek i zrobić z dzieckiem zawody! Kto szybciej rozwinie i zwinie sznurek na rolkę. To ćwiczenie bardzo dobrze stymuluje ręce przedramion, które dziecko wykorzystuje przy rysowaniu czy pisaniu.

Zostaw komentarz

O mnie

Agata Jakuszko Sobocka – psycholog, trener efektywnych notatek wizualnych, profesjonalna ilustratorka konferencyjna i facylitatorka graficzna. Pionierka myślenia wizualnego w Polsce. Poza tym przedsiębiorca i mama. Pomaga zrozumieć to co trudne w prosty sposób. Wykorzystuje swoją wiedzę psychologiczną do wspierania rozumienia i zapamiętywania u dzieci i dorosłych dzięki wykorzystaniu sketchnotingu. Stworzyła pierwszą szkołę myślenia wizualnego w Polsce – Akademię Sketchnotingu.

Draw the words
w mediach społecznościowych

Newsletter

Bądź na bieżąco z wizualnymi niusami.

Shopping Cart

Zapisy