Buduj odporność psychiczną u dzieci

5 aspektów budowania odporności psychicznej u dzieci

To, jak nasze dzieci będą radzić sobie w przyszłości zależy w ogromnym stopniu od tego, jak teraz będziemy z nimi współpracować. W tym artykule przedstawimy 5 aspektów budowania odporności psychicznej u dzieci, czyli na co zwrócić uwagę, gdy spędzamy czas z swoimi dziećmi.

 

Relacje

 

Biologicznie jesteśmy zaprojektowani do tego, by żyć z ludźmi. Potrzebujemy drugiego człowieka do dobrego funkcjonowania. Nasze mózgi potrzebują “przytulenia” i kontaktu z drugim człowiekiem, aby poprawnie działać. O relacje w rodzinie można, a wręcz należy dbać, bo to właśnie rodzice (i bliskie otoczenie) modeluje przyszłe relacje swoich pociech. Jak można to uzyskać? Na przykład drobnymi gestami – wysyłając sobie liściki (dzieci można zachęcić do narysowania tego, co chcą przekazać), które będą wspierać i życzyć powodzenia w tym dniu. Pokaż jak dbać o relacje, dziecko uczy się od Ciebie.

 

Emocje

 

Zdecydowanie lepiej możemy funkcjonować, gdy potrafimy nazwać emocje i sobie z nimi poradzić. Bez umniejszania, bez oceniania czy są wartościowe. Gdy emocje towarzyszą nam w danej sytuacji lepiej zapamiętujemy to, czego się w tym czasie uczymy. Warto to wykorzystać! Pamiętajmy jednak, że to dziecko uczy się od Ciebie. Należy nauczyć dziecko nazywać emocje, pomagać je obserwować (na przykład dając lusterko, by mogło zobaczyć jak wtedy wygląda jego ciało). Zamiast pytać “Jesteś zły?”, zapytaj “Jak się czujesz?”, “Co czuje teraz Twoje ciało?”. Narysowanie emocji i wyrażanie uczuć poprzez kolory, kształty, sposób rysowania może pomóc dziecku w rozładowaniu trudnych emocji i radzeniu sobie z trudną sytuacją.

 

Sprawczość

 

Pozwólmy decydować dziecku w bezpiecznych warunkach. Niech mają wpływ na decyzje, tam gdzie jest to możliwe. Jeśli dziecko nie widzi swojego wpływu, to się poddaje i nie chce próbować dalej. Nie chce się uczyć! Jest wtedy uważane za leniwe, ale to nie musi wcale tak być! Uczmy dzieci, gdzie mogą mieć możliwość decydowania, a gdzie jest konieczna decyzja rodzica, opiekuna, czy po prostu osoby dorosłej.

 

Elastyczność

 

Elastyczność to jedna z głównych kompetencji w XXI wieku. Nie wiemy teraz, jakie umiejętności i zawody będą miały zapotrzebowanie w czasie, gdy nasze dzieci wejdą w dorosłość, ale możemy nauczyć ich, jak działać w zmiennych warunkach, jak mogą dostosowywać się do sytuacji. W jaki sposób? Dając przestrzeń na własną interpretację danej sytuacji, na swój własny sposób na wykonanie zadania. 

 

Twórczość

 

Z wcześniejszych punktów dochodzimy do pojęcia twórczości. Jak nie ma sprawczości i elastyczności, to nie ma miejsca na kreatywność. Ucz swoje dzieci, poprzez zabawę, szukania nowych rozwiązań. Nawet jeśli (a może właśnie wtedy?) gdy są one abstrakcyjne. Jeśli nie masz czasu na co dzień, w swoim zabieganiu, warto wykorzystywać mikromomenty – droga do przedszkola, wspólna jazda samochodem lub rozmowy podczas kąpieli.

 

Te 5 aspektów nie jest od siebie oderwanych, a wręcz mocno się przenikają. Warto o tym pamiętać i wspierać nasze dzieci w zdobywaniu świata. Pamiętaj, by to miało formę przyjemnych doznań i ciekawych wspomnień, ponieważ mózg nie uczy się w stresie.

 

Zobacz też nagranie spotkania z Kasią Zając-Malinowską, gdzie rozmawiamy o budowaniu odporności psychicznej u dzieci.

 

 

Poniżej masz notatkę wizualną autorstwa Marty Wójcik – jednej z Asek Sketchnotingu. To świetne podsumowanie naszej rozmowy. Widzisz, w jaki przystępny sposób można przedstawić nawet szerokie zagadnienia? 🙂

notatka wizualna

Jeśli wolisz czytać, zapraszam do przeczytania transkrypcji 🙂

 

Agata Jakuszko Sobocka: Znacie mnie i wiecie, że rysuję słowa i jestem fanką myślenia wizualnego, dzisiaj chciałam Wam przedstawić Kasię. Kasię, nie Katarzynę! Panią od mózgu. 🙂 Moim gościem jest Kasia Zając-Malinowska. Dzień dobry Kasiu!

 

Kasia Zajac – Malinowska: Jestem panią od mózgu i uczenia się. Jestem Panią Kasią, która uczy języka angielskiego, jestem nauczycielem, ale również trenerem skutecznego uczenia się. Wykorzystuję to co lubi mózg, wykorzystuję to jak lubi działać mózg i próbuję to przekazać jak najszerszej liczbie osób. 

 

Agata: A prywatnie znamy się, bo łączy nas Akademia Sketchnotingu, obie jesteśmy fascynatkami myślenia wizualnego i nie boimy się go praktykować. I dobra, z oficjalnej części to tyle! W tym momencie zaczynamy naszą rozmowę na luzie. Mam nadzieję, że macie przygotowane swoje napoje, teraz rozsiądźcie się wygodnie i przeczytajcie naszą rozmowę. Nie będziemy mówiły o neurologicznych, neuropsychologicznych podstawach, skupimy się dzisiaj, nie na tym, żeby się mądrzyć przed Wami, bo na to jest inny czas, ale będziemy chciały pokazać Wam, jak my jako mamy, my jako ekspertki, jakie rzeczy widzimy. Rzeczy, które możemy zrobić, aby wspierać nasze dzieci w wieku szkolnym w budowaniu odporności psychicznej. Może zacznijmy od tego, czym ta odporność psychiczna jest, ale bez takiego “nadęcia”. Kasiu, jak Ty rozumiesz odporność psychiczną dziecka szkolnego?

 

Kasia: Ja rozumiem tak, jak obserwuję, czyli tak jak obserwuję po swoich dzieciach. Moje dzieci są w wieku szkolnym, są w klasach piątej i ósmej, więc obserwuję sobie jak one funkcjonują. Natomiast też obserwuję swoich uczniów, kursantów i moim zdaniem, dla mnie, bez takich nadętych definicji, odporność psychiczna oznacza to jak szybko podnosimy się po porażkach. Jak szybko jesteśmy w stanie dojść do siebie po sytuacjach stresujących, po sytuacjach trudnych. Też, jak sobie w tych sytuacjach radzimy, czyli generalnie taka nasza odporność, jak odporność organizmu. Czy cały czas łapiemy jakieś wirusy, choroby, które kładą nas na wiele tygodni czy po prostu łapiemy coś, ale szybko otrząsamy się, troszkę jak kaczka lub kurczak i po prostu idziemy dalej. Tym jest właśnie odporność psychiczna dla mnie. Też myślę tak o sobie, to, jak ja się szybko podnoszę po porażkach to też jest dla mnie sygnał, czy moja odporność psychiczna ma się dobrze, czy należy nad nią popracować.

 

Agata: Pamiętajcie, że nasze mózgi kochają skojarzenia, Kasiu, uwielbiam Twój obrazowy język. Odporność psychiczna moich dzieci sprowadza się do tego, że marzy mi się, żeby one mniej się martwiły niż ja się martwię i bardziej cieszyły się życiem, niż ja z niego korzystam, więc żeby nie przeszkadzały nam jakieś przekonania ograniczające, żeby nie przeszkadzały nam w doświadczeniu tego życia rzeczy, które tak naprawdę można nad nimi przejść w życiu codziennym. Jak przez nie przejść? Jak rozmawiałyśmy z Kasią, na temat tego, co się dzieje z mózgami dzieci podczas rysowania, zastanawiałyśmy się, jak ten temat przekazać Wam skrótowo. Obie doszłyśmy do wniosku, że się nie da, więc teraz chciałybyśmy Wam przedstawić główne aspekty dotyczące odporności psychicznej. Wybrałyśmy 5 aspektów i przedstawimy go w formie akronimu, przedstawimy Wam nasz koncept, dzisiejszy autorski. Czym jest reset i w jaki sposób będzie on nawigował Was w budowaniu odporności psychicznej? Powiemy teraz o pięciu elementach na które warto zwrócić uwagę we wspieraniu dziecka w wieku szkolnym, to dotyczy również starszych i młodszych dzieci, nawet naszych wewnętrznych dzieci. Do każdego z tych pięciu aspektów, mamy do przedstawienia kilka praktycznych rzeczy do przepracowania. Pierwszy aspekt to RELACJE i co możemy tam zrobić?

 

Kasia: Będziemy rzucały hasło, które sobie wcześniej ustaliłyśmy z Agatą. Ja coś powiem, Agata coś powie i zrobimy z tego taką szybką burzę mózgów. Nie spotykamy się tu, żeby poruszyć każdy aspekt tego świata i żeby rozwiązać każdy problem. Pierwsza rzecz, taka podstawowa, numer jeden, to są relacje! Nasze mózgi i mózgi naszych dzieci szkolnych potrzebują innych mózgów do tak zwanego “przytulania”. My nie funkcjonujemy bez innych ludzi. My biologicznie potrzebujemy drugiego człowieka i to jest bardzo ważne, żeby te relacje budować, żeby pokazywać dziecku modelowanie, przez to że my tworzymy z ludźmi zdrowe relacje, zdrowe dla naszej głowy i dla naszego serca, że nie pakujemy się w toksyczne relacje, dbamy o ludzi i dbamy też o siebie. Dbajmy o siebie, dbajmy o innych ludzi, bądźmy razem. Nasze mózgi tego potrzebują.

 

Agata: I jeśli nie mamy tych relacji to możemy przejmować się tylko tym na co mamy wpływ. Jeśli nie mamy na to wpływu to tutaj nic nie zrobimy. Niedawno rozmawiałyśmy, o budowaniu relacji z przedmiotem, którego uczy się dziecko. Na przykład: nie lubię nauczyciela matematyki, ale to nie znaczy, że muszę od razu nienawidzić matematyki. W związku z tym, takim trickiem, który można zrobić, oprócz zapewnienia mózgom naszych dzieci innych mózgów do “przytulania” i naszej obecności, to pokazać dziecku jak dbać o relacje wykorzystując chociażby proste rysowanie. Wy możecie dbać z dzieckiem o relacje, na przykład, zapraszając je do stworzenia wspólnie listy zakupów. Wy piszcie co potrzebujecie, a dziecko niech to narysuje. O relacje można dbać wysyłając sobie mini liściki. Pokażcie dziecku, że wysyłacie swoim przyjaciołom mini liściki z cytatem i rysuneczkiem i namawiajcie je do tego samego. Dziecko nie uczy się z wykładów tylko przez modelowanie! Kasiu jestem Ci bardzo wdzięczna za to, że kiedyś mi to powiedziałaś. Wdrażam to każdego dnia. Namawiajcie swoje dzieci nawet do robienia ściąg! Niech mają relację z przedmiotem! Jestem ogromną fanką robienia ściąg! Robienia! Nieużywania! Bo w trakcie robienia, my przetwarzamy informacje na głębszym poziomie. Jeżeli proponujemy dziecku zrobienie liścików w formie wizualnej, jeżeli proponujemy zrobienie takiego drobiazgu by zadbać o relację, na przykład memonotki albo zrobienie ściągi, to my zmuszamy je do myślenia. Zmuszamy je do przetwarzania informacji na głębszym poziomie, a dzięki temu do lepszego zapamiętywania. Dziecko lepiej się uczy robiąc ściągi.

 

Po prostu, powiedz komuś, że jesteś mu za coś wdzięczny, że go cenisz.

 

Kasia: Jeszcze bym tutaj wróciła do jednej rzeczy. Zobacz, my też sobie wysłałyśmy krótkie notki, które są jak karteczki na lodówkę z serduszkiem! Po prostu, powiedz komuś, że jesteś mu za coś wdzięczny, że go cenisz. Powiedz komuś, po prostu, że dobrze, że jest. To się wydarzy przez to modelowanie. Jeżeli będziemy dziecku dziękować, jeżeli będziemy traktować nasze dziecko jak człowieka, którym jest, to to przyjdzie i to będzie wzajemne.

 

Agata: Czyli zobacz w dziecku człowieka w pewnym sensie.

 

Kasia: Właśnie! Właśnie.

 

Agata: Dobra, przejdźmy teraz do emocji, bo o emocjach możemy długo, natomiast bardziej chciałyśmy się skupić na tych innych aspektach. Dlatego Kasiu, płyń.

 

Kasia: Jestem wielką fanką tego, żeby pomagać dzieciom nazywać emocje, ponieważ tak naprawdę kiedy dziecko jest wściekłe, kiedy jest w jakichś mocnych emocjach być może takich niezbyt przyjemnych, to już samo skłonienie go w jakiś sposób, zachęcenie do nazwania tej emocji, “co Ci to robi” – pobiłem się z kolegą. Ok “co Ci to robi”? Zaobserwowanie tego jakie jego organizm wysyła mu sygnały, to już jest obniżenie stresu o kilka, kilkanaście, nawet kilkadziesiąt procent! 

 

Agata: A to już mogą robić czterolatki. One już są w stanie powiedzieć czy jest fajnie czy nie fajnie.

 

Kasia: Oczywiście! Jestem fanką tego, żeby nie nazywać, że się czujesz jakoś. Czyli “jesteś zły” tylko pytanie “jak się czujesz?”, “co czuje Twoje ciało?”. Z taką dużą empatią dla siebie, bardzo mnie smuci to, kiedy dorośli ludzie mówią, że dzieci nie mają prawa tak się czuć albo “dobra, daj spokój to była tylko zabawka” – takie zaprzeczanie – “nie bądź beksa, faceci nie płaczą”. Bzdura totalna! Dlatego pozwólmy na te emocje, pomagajmy je nazywać i na przykład, ja prowadzę warsztaty z uważności i moje dzieci, moje dziewczynki (druga, trzecia klasa) rysują swoje emocje. One rysują swoją złość, rysują swoją radość. U nich wtedy powstaje te połączenie w mózgu: “Aha, kiedy jestem radosna, to jak wtedy wygląda moja twarz?” Wtedy podajemy lusterko i mówimy by uśmiechnęła się do siebie. Pomagajmy po prostu obserwować emocje, obserwować reakcje swojego ciała. Nazywajmy te emocje. Bądźmy blisko tych emocji i nauczmy dziecko przy okazji emocji odróżniać fakty od opinii. Tutaj myślenie krytyczne jest bardzo ważne. To, że ktoś krzyczy nie znaczy, że ja mam być zły. Fakty kontra opinie. Nauczmy je od siebie odróżniać. Gaśmy trochę te emocje, ale nie zaprzeczajmy im.

 

Agata: Zdradzę Wam coś. Kaśka to jest ogólnie spaczona. Bo używa bardzo specyficznego języka i zwraca uwagę nawet jak rozmawia z moimi dziećmi to używa języka porozumienia bez przemocy.

 

Kasia: Słuchaj, bo ja się cały czas uczę tego języka i to jest tak, że to jest temat bardzo ważny, głęboki, bardzo trudny. On jest takim tematem bardzo ważnym dla mnie. I to, że Ty mi mówisz, że ja go używam, to ja się bardzo cieszę. To znaczy, że coś tam działa.

 

Agata: Okej, ja chcę teraz powiedzieć o emocjach od tej psychologicznej strony. Ty jesteś edukatorem, nauczycielką z doświadczeniem. Ja jestem psychologiem i każda forma emocji, nie ważne czy pozytywna czy negatywna,  w przypadku przyswajania nowego materiału wpływa na jego głębsze przetwarzanie. Znowu, lepiej zapamiętujemy rzeczy przy których poczuliśmy emocje, więc zadbanie o budowanie tych emocji, o dostrzeżenie tych emocji, jest tutaj kluczowe. I teraz, jak my możemy to robić na co dzień? Po pierwsze, jak już ładnie Kasia powiedziała, nie zaprzeczaj! Często widzę takie reakcje w piaskownicy: “nie płacz, nic się nie stało, to tylko zabawka”. Kurcze, jeśli dziecko płacze to płacze, pozwól mu na to, niech dziecko poczuje co to płacz. Dziecko musi doświadczać tych emocji po prostu. Ja wiem, że mi łatwo mówić, ja też popełniłam wiele błędów, ale też widzę je u innych. 

 

Nikt nie lubi kiedy zaprzecza się jego emocjom, a my bardzo przestrzegamy w Polsce prawa, bardzo walczymy o ludzi dorosłych, o to żeby ludzi szanowano i tak dalej, a “dzieci i ryby głosu nie mają”.

 

Kasia: Ja zawsze wtedy mówię. Pomyśl sobie, kiedy Ty się wściekasz i płaczesz i podchodzi do Ciebie dorosły i mówi “no weź przestań! Płaczesz? Za taką błahostkę?” Nikt nie lubi kiedy zaprzecza się jego emocjom, a my bardzo przestrzegamy w Polsce prawa, bardzo walczymy o ludzi dorosłych, o to żeby ludzi szanowano i tak dalej, a “dzieci i ryby głosu nie mają”… Trochę nie fajnie.

 

Agata: Chcę powiedzieć też to, że jak przegadamy pewne rzeczy, jak zapytamy o te emocje które czuje dziecko albo jak ono uważa, co poczuło to drugie dziecko w tej sytuacji? Wykorzystajmy takie zaobserwowane sytuacje jako pretekst do rozmowy takiej ubogacającej, rozwijającej. Jeśli przegadujemy rzeczy, jeśli je werbalizujemy to napięcie też spada. Nie dość że stymulujemy mózg do przyswajania emocji to robimy to na przykładzie innych, na opadniętych emocjach. Dlatego ta metoda u młodszych dzieci “narysuj jak się czujesz” ona pomoże nam bardzo dużo pokazać, bardzo dużo powiedzieć. Zobaczycie, że Wasze dziecko w wieku, powiedzmy, 7-13 lat jest wkurzone i ono do końca nie wie co się dzieje. Dajcie mu wtedy kartkę i poproście o  narysowanie tego.

 

Kasia: Muszę jeszcze jedną rzecz powiedzieć à propos uczenia się i dzieci szkolnych. My zbyt łatwo zapominamy, że mózg nie uczy się w stresie. Wtedy ciała migdałowate zalewają wtedy hipokamp, (czyli obszar, który jest odpowiedzialny za uczenie się i przenoszenie informacji do pamięci długotrwałej) i to po prostu nie ma opcji. Kiedy te wszystkie odpytywania przy tablicy, testy na czas, to takie poganianie, ale też sytuacje w domu, w których rodzic stoi nad dzieckiem i się emocjonuje bo dziecko czegoś nie robi. To naprawdę nie pomoże! Gdyby pomagały takie sytuacje stresujące, to najlepszymi uczniami byli by Ci, którzy dostają jedynki i uwagi! A hello, nie są!

 

Agata: Dokładnie! Słuchajcie, czasem namalowanie prostego ludka pomoże nam po prostu ochłonąć, spuścić emocje z siebie.

 

Kasia: Ktoś ostatnio napisał, że psychiatria dziecięca w Polsce leży i prosi o dobicie. Dotarłam niedawno do raportu z marca 2021 roku. W Senacie spotkały się komisje do spraw dzieci, zdrowia psychicznego i tak dalej. Psychiatrzy ponoć biją na alarm i mówią, że tak źle jeszcze nie było! Dlatego my też nie możemy czekać na to, aż system nas uzdrowi. My musimy działać od dołu, od podstaw w swoich domach. Musimy pomagać naszym dzieciom tak jak umiemy. Uczmy się tej pomocy.

 

Agata: Język emocji to język bez elementów oceny. Ale jakie to trudne! My jesteśmy wychowani w kulturze oceniania! Ocenianie jest bezpieczne, tylko czy my chcemy kultywować te, często traumy, dla naszych dzieci, dla tego nowego pokolenia?

 

Oceny nie świadczą o człowieku, a tym bardziej o jego umiejętnościach!

 

Kasia: Tylko wiesz Agatko, ocenianie jest bezpieczne dla oceniającego. Nigdy nie będzie bezpieczne dla osoby ocenianej. To wiemy jako dorośli, a mimo to tak chętnie oceniamy dzieci. To jest straszne! My nie uczymy się na własnych błędach i na negatywnych doświadczeniach! Tak bardzo trzymamy się tych ocen. I tu mój apel: Rodzice! Przestańmy zwracać uwagę na oceny! Oceny nie świadczą o człowieku, a tym bardziej o jego umiejętnościach! Narysuj teraz Agato kwiatek, a ja Ci postawię za to ocenę. O czym to będzie świadczyć? O niczym!

 

Agata: To nas tylko postawi w relacji “wyżej, niżej”. W takiej relacji mózg też nie lubi się uczyć.

 

Kasia: Niestety, za dzieciaka jesteśmy kreatywni, a później idziemy do szkoły. bardzo polecam, nawet dorosłym zrobienie trackera nastroju. Narysowanie go i uzupełnianie każdego dnia rysunkami. Fajnie to później wygląda, kiedy prowadzimy taki tracker kilka miesięcy. Wtedy widać efekty i możemy wyciągnąć wnioski. Możemy śledzić własne emocje, zobaczyć jakie są u nas cykle, jako dziewczynka, nastolatka czy się powtarzają! To też jest myślenie wizualne, które ja kocham całym sercem. Te emocje można śledzić.

 

Agata: Można do tego zaangażować cały dom, wszystkich członków rodziny. Wystarczy na lodówce powiesić wydrukowany kalendarz i go uzupełniać.

Jedziemy teraz do kolejnego punktu: sprawczość. Decyduj tam gdzie możesz .Z tą sprawczością jest tak, że rodzice nieświadomie odbierają dzieciom poczucie mocy, prawda Kasia?

 

Kasia: Oczywiscie! Nawet sama zorientowałam się że odbieram! “Bo ja wiem lepiej, bo to będzie szybciej, bo ja tak miałam, bo czasy są niebezpieczne” i tak dalej. I widzę to po znajomych po uczniach, po dzieciach, że odbieramy dzieciom sprawczość.

 

Agata: Bo jak dziecko nie ma wpływu to się poddaje!

 

Kasia: Dokładnie. Nie ma tej motywacji wewnętrznej do działa. Mówimy, że są leniwe. One nie są leniwe. Może kiedyś kiedy ono chciało posprzatać to my wyrwaliśmy mu tą szmatkę i powiedzieliśmy “nie, nie tak”. Kiedy podwozimy dzieci wszędzie, kiedy dzieci nie mogą decydować jak będą się uczyć. Kiedy wszystko jest zaplanowane, kiedy dorośli wiedzą lepiej. Teraz oczywiście, nie namawiam do totalnej anarchii, ale tam gdzie się da, pozwólmy dziecku decydować. Jeżeli mamy sytuację, na którą nie mamy wpływu, jeśli mamy lockdown, czy cokolwiek  to co nam to da, że będziemy siedzieć i narzekać. Rób to co możesz, tam gdzie jesteś z tym co masz. Działaj. Oddajmy dzieciom też to działanie.

 

Agata: Efektywność uczenia u dziecka to jedno, a poczucie obowiązku to drugie. Oczywiście, że tak. Na efektywność uczenia wpływa tak wiele rzeczy.

 

Mówię to jako nauczyciel – mówi się o tym, że tam gdzie nie ma wpływu, chociaż minimalnego decydowania, mózg zadaje pytanie ”po co ma się tego uczyć”.

 

Kasia: My nie mamy takiej mocy aby nauczyć kogoś czegoś na stałe. My powinniśmy jako nauczyciele po pierwsze stworzyć dziecku warunki (czyli wracamy tu do relacji), nie uczymy się od osób, których nie lubimy i nie uczymy się w środowisku, w którym nie czujemy się bezpiecznie. Czyli relacja przede wszystkim. A po drugie, neurodydaktyka, którą od kilkudziesięciu lat znamy i powinniśmy wprowadzać do naszych lekcji. Mówię to jako nauczyciel – mówi się o tym, że tam gdzie nie ma wpływu, chociaż minimalnego decydowania, mózg zadaje pytanie ”po co ma się tego uczyć”. Nie chodzi oto by oddać wszystko dziecku, ale jest tyle obszarów, które możemy oddać w ręce uczniów. Możemy w pracy nad projektem oddać uczniowi podjęcie decyzji w jakiej formie odda projekt na zaliczenie. Jest milion takich sytuacji.

 

Agata: Wyobraź sobie, że jako lekcję powtórzeniową przed sprawdzianem robisz konkurs na najlepszą ściągę! Zobacz, do czego zmuszasz dzieciaki! Osoba, która zrobi najlepszą ściągę dostanie plusik do oceny z tego sprawdzianu. Teraz cała klasa stara się zrobić jak najlepsze ściągi, zaczyna przetwarzać głębiej informacje! To jest oczywiście ryzykowne, to jest pomysł dla świadomych nauczycieli.

 

Kasia: Tutaj się muszę troszkę z Tobą nie zgodzić. Muszę być trochę adwokatem diabła, ponieważ ja mam alergię na konkursy i wybieranie najlepszych. Generalnie pomysł ze ściągą jest genialny

 

Agata: To niech dzieciaki na przykład połączą się w pary i zrobią egzamin sobie nawzajem. Niech każdy przygotuje dla drugiego dziecka sprawdzian.

 

Kasia: Musimy uczyć nasze dzieci, gdzie mają na coś wpływ, a gdzie go nie mają. Jeśli tu nie mogę, to mogę gdzie indziej. Nawet rozmawiałyśmy o tym, że jeśli jesteśmy wściekłe i nie możemy z tym nic zrobić to chociaż możemy przestawić kanapę.

 

Agata: Uczymy się od tych, których lubimy i szanujemy, a oni szanują nas. Ale dziecko też lubi być szanowane! Dziecko to też człowiek

 

Kasia: Dlaczego dziecko ma prosić o szacunek? To jego naturalne prawo!

 

Agata: Podsumowując. Praktyczne rzeczy, które zrobimy dziś i jutro dla naszych dzieci. Po pierwsze, podaj pomysł zrobienia sprawdzianu albo jeśli dziecko do CIebie przyjdzie to spróbowuj zrobić eksperyment, niech dziecko samo zrobi sobie sprawdzian. Po drugie, zadawaj pytania: jak Ty to widzisz? Jakie wyciągasz z tego wnioski? W momencie kiedy wystąpi jakaś beznadziejna sytuacja, zapytaj dziecka to pytanie, o jego obserwacje i wnioski. Patrzcie, co to robi mózgowi. Zmusza do refleksji, sprawia, że myśli, czuje się ważne, czuje się docenione. Tylko warunek jest taki, że musimy go rzeczywiście wysłuchać.

 

Kasia: Dzisiaj miałam taką sytuację. Zostałam zapytana przez znajomą co ona ma zrobić, bo jej syn nie chce pisać w klasie. Poradziłam, aby zapytała syna, po prostu “jak on to widzi?”. Bo my tak bardzo chcemy ratować świat, chcemy tak bardzo ułatwić dzieciom życie, że odbieramy im moc, chcemy im usłać życie różami.

 

Agata: Czasem chcemy aż za dobrze, ale one czasem muszą dostać tą jedynkę! Za brak pracy domowej, ile razy my możemy odrabiać za nich lekcje?

 

Kasia: Uwaga! Jedynki za brak pracy domowej są NIELEGALNE! To mówię ja, nauczyciel.

 

Agata: Ja chcę się tutaj tylko odwołać do przykładu, który omawiałyśmy wcześniej. Dziecko musi mieć to poczucie sprawczości, że od niego coś zależy, że to nie będzie tak, że za każdym razem coś rodzic za niego zrobi. Odnośnie jeszcze rysowania trackera, dajmy proste zadanie domowe dziecku, niezależnie czy ma 4 czy 14 lat. Odznaczajmy w tabelce na lodówce jak on się z tym czuje, jak według niego mu to poszło. Niech to będzie jego ocena.

 

Kasia: Dokładnie, ale nawet wszystkie mapy obowiązków domowych. Żyjemy wszyscy razem w jednym domu. Zmywanie, odkurzanie, sprzątanie…dlaczego to nie ma być odhaczanie na mapie? Niech dziecko ma świadomość, że coś zrobiło i widzi to na co dzień, że np. w tym tygodniu opróżniło zmywarkę 4 razy. Mam też apel do nauczycieli: przestańcie stawiać jedynki za brak zadania domowego!

 

Agata: Uczniowie potrzebują dobrych autorytetów. Dziś to niestety są youtuberzy albo modelki. Uczniowie bardzo rzadko szukają wśród nauczycieli… ale to też jest spowodowane autorytetem rodziców. Jeśli rodzice będą narzekać na nauczycieli to co ma myśleć dziecko?

 

Kasia: Dokładnie. Jeśli rzeczywiście chcemy ponarzekać na szkołę, to nie róbmy tego przy dzieciach. Po drugie, ja lubię dzieciom opowiadać, że JA lubię się uczyć, nie wiem czy miałam z dziećmi rozmowę o nauczycielach, których ja lubiłam, ale ta rozmowa na pewno przyjdzie. Nie możemy wrzucać wszystkich do jednego worka i oddzielmy fakty od opinii. To, że ktoś był dla nas niemiły, to nie znaczy, że wszyscy są źli.

 

Agata: Ok, przejdźmy teraz ze sprawczości do kolejnego elementu, przedostatniego, elastyczność. Ta elastyczność też sprowadza się do tego by pozwolić na popełnianie błędów. Chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej, chcemy je jak najlepiej przygotować do zawodu, do pracy, do warunków do życia, ale nie wiemy jakie to życie będzie. Jedyne, na co mamy wpływ, to z jakimi kompetencjami nasze dziecko wejdzie w to nowe życie, dorosłe życie. Jeśli już teraz możemy ich nauczyć jakiejś cechy, która pomoże im przebrnąć przez różne wyzwania, to jest to elastyczność. Elastyczność w myśleniu, postrzeganiu, w dopasowywaniu swojego zachowania. Uczenie dzieci koncentracji na działaniu, na które mają wpływ to jest najlepsze co możemy dla nich zrobić. To jest to pytanie: na co my mamy wpływ? Czy mamy na to wpływ? Pozwólcie dzieciom na popełnianie błędów w tej elastyczności i w rysowaniu. To, że dziecko narysuje czerwoną trawę, to fantastycznie! Nie musi rysować „prawilnie”. Ważne aby zapytać „co sprawiło, że ta trawa jest czerwona?” Możemy się naprawdę zdziwić. Dajmy dzieciakom przestrzeń na ich własną interpretację, a nie tylko żeby spełniały oczekiwania i standardy.

 

Jeśli dziecko przychodzi do nas z jakimś problemem, nie dawajmy mu od razu gotowego rozwiązania.

 

Kasia: Myślę, że ten temat pociągniemy jeszcze w kolejnym punkcie, natomiast zobacz, na ten moment Agatko, opracowałyśmy 5, dla nas ważnych, punktów, które tak się ze sobą przenikają, że w zasadzie mogą być one resetem. À propos elastyczności, ten rok nam pokazał, że elastyczność to  kompetencja XXI wieku. My teraz nie wiemy w jakich zawodach będą pracować nasze dzieci. My możemy je wyposażać w kompetencje takie, żeby poradzić sobie w życiu. A kiedy sobie poradzą? Nie kiedy będą miały wiedzę encyklopedyczną i świadectwo z czerwonym paskiem, ale kiedy w sytuacji stresującej zamiast bać się działania i chować pod kocem usiądą, wezmą 5 oddechów i pomyślą co mogą zrobić. Zamiast w sytuacji problemowej obwiniać się lub kogoś, to usiądą i pomyślą co mogą zrobić. To się łączy ze sprawczością. Gdy upadnie biznes, szukam następnego. Zepsuł się samochód to nie kopię drzewa, tylko myślę co mogę zrobić. To bardzo silnie łączy się ze sprawczością. Jeśli dziecko przychodzi do nas z jakimś problemem, nie dawajmy mu od razu gotowego rozwiązania. Niech ono samo coś wymyśli! Porozmawiajmy wspólnie, zapytajmy, co może zrobić w danej sytuacji.

 

Najgorszy bazgroł dziecka jest lepszy niż jakiś art.-line dorosłego na zaliczenie z plastyki.

 

Agata: To tak samo jak w rysowaniu. Najgorszy bazgroł dziecka jest lepszy niż jakiś art.-line dorosłego na zaliczenie z plastyki. Tak samo tutaj, nawet najbardziej nieudolny pomysł, koncept, jest jego! Może być rozwinięty i na pewno bardziej wartościowy niż gotowe rozwiązanie dorosłego. Pamiętajmy, że dzieci nie mają rozwiniętego myślenia abstrakcyjnego! Osobowość kształtuje się do 25 roku życia, mózgi są plastyczne całe życie, ale do 10. roku życia najłatwiej jest się wszystkiego nauczyć, bo później jest redukowana ilość połączeń nerwowych. Dlatego jak uczymy się języka, to melodii języka najlepiej nauczymy się do 10. roku życia. Podobnie jest też z umiejętnościami i poczuciem sprawczości.

 

Niech dziecko w bezpiecznych warunkach trenuje podejmowanie decyzji.

 

Kasia: Rzeczy, które trzeba pielęgnować to właśnie otwarty umysł, radzenie sobie w różnych sytuacjach. Trzeba tego doświadczać z dziećmi. Nie mamy być od razu koleżanką czy kolegą, ale kto powiedział, że nie możemy porozmawiać z dziećmi: słuchaj, stało się tak czy tak, jak myślisz, co można teraz zrobić? Niech dziecko w bezpiecznych warunkach trenuje podejmowanie decyzji.

Agata: W pozytywnej dyscyplinie jest ten element łączący „słucham Ciebie”, „akceptuję Twoje zdanie”. To pozwala pozwala przeżyć rodzicom przy ustalaniu niektórych zasad. W matematyce bardzo często nauczyciele nie pozwalają uczniom liczyć ich własnym sposobem, często odmiennym od sposobu nauczyciela, a Mandelbrot odkrył fraktale, bo patrzył inaczej. Ja też byłam w takiej sytuacji, miałam obniżoną ocenę ze sprawdzianu, ponieważ liczyłam własnym sposobem. Inną sytuacją było obniżenie oceny na sprawdzianie z geografii, ponieważ część sprawdzaniu napisałam prostymi literkami, a część pochylonym pismem. Kocham nauczycieli, ale też bardzo wiele się od nich nauczyłam.

Kasia: No właśnie, bo też uczysz się na tych sytuacjach, które nie były fajne, nie były przyjemne, ale też na tych przyjemnych. Ja jako anglistka, przez całe swoje nauczycielskie życie nienawidziłam zadań, gdzie trzeba było wstawić czasownik w odpowiedniej formie w lukę. Tam nie było kontekstu…to był szablon, którego niczego nie uczył. Bardziej wolę jakieś opowiadania, storytelling czy projekty, bo po prostu oddaję sprawczość! Jeden woli napisać, inny narysować czy napisać wiersz. Dlaczego mam to odbierać swoim uczniom?

Rozwiązanie, które dziecko samo wygeneruje będzie „jego” – weźmie za nie odpowiedzialność to też przełoży się na motywację! Dzieci też muszą popełniać błędy, tak jak dorośli! Dajmy dzieciom decydować w jakimś ograniczonym, kontrolowanym zakresie. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z myśleniem wizualnym, miałam z tyłu głowy takiego krytyka. Gdy mi chociaż jedna kreseczka nie wyszła albo rączka to wyrzucałam całą kartkę do kosza. Nauczyłam się wtedy elastyczności! Jeśli nie wyszła mi kreska, to stwierdzałam „ok! zrobię z tego coś innego!”

Agata: To mówię na Akademii Sketchnotingu, akceptuj to, bo tak miało być, możesz stworzyć z tego coś innego.

Kasia: Dokładnie, jeśli życie daje Ci cytryny to zrób z nich lemoniadę! Ale to jest właśnie kwintesencja elastyczności!

Agata: Mamy jeszcze jeden punkt! Twórczość – niby zabawa, a rozwija kompetencje XXI wieku. Z twórczością też jest tak, jak nie ma sprawczości, to nie ma kreatywności.

 

Zamiast mówić, że rysunek jest piękny to powiedzmy, że moim zdaniem świetnie wykorzystałeś przestrzeń, podobają mi się kolory, których użyłeś.

 

Kasia: Kiedy będziemy wpychać dziecko w schemat i mówić, że tak wygląda koń, a tak nie, wtedy zabijamy w nim kreatywność. Jeśli dziecko przychodzi do nas z rysunkiem i pyta „czy ładnie?” to im bardziej ocenimy tą pracę, im bardziej wejdziemy w ocenę bez nazwania konkretów które nam się podobają, to ta twórczość będzie powoli gasła. Zamiast mówić, że rysunek jest piękny to powiedzmy, że moim zdaniem świetnie wykorzystałeś przestrzeń, podobają mi się kolory, których użyłeś. Podkreślamy twórczość! Nie wpychajmy w schemat!

Agata: Czyli jeśli przychodzi do nas dziecko i pyta czy rysunek jest ładny albo pyta „jak Ci się to podoba?” to koncentrujmy się na detalach! Jeśli nie wiecie na czym się skoncentrować, to skoncentrujcie się na kolorach. Ale pamiętajcie też, aby zapytać dziecko, co jemu się najbardziej podoba, z czego jest najbardziej dumny, co sprawiło Ci trudność i było wyzwaniem. Pamiętajcie, że pytanie np „dlaczego tak to narysowałeś?” Skłoni to dziecko do tłumaczenia się i zastanowienia, że chyba jednak zrobiło coś nie tak i już więcej nie będzie przychodziło. Oczywiście są dzieci, które cały czas będą przychodzić i domagać się „głaskania”, ale odzwyczajmy je od tego głaskania! Świat nie będzie dawał im „głasków”.

Ale pamiętajcie też, aby zapytać dziecko, co jemu się najbardziej podoba, z czego jest najbardziej dumny, co sprawiło mu trudność i było wyzwaniem. 

 

Kasia: Ale „głaski” mogą być też „głaskami” nazywającymi kompetencje i to są wtedy dobre „głaski”. Kiedy mamy jakiś problem, kiedy mamy sytuację bez wyjścia, to co nam jest potrzebne? Kreatywność! Jeśli mamy sytuację, która nas pogrąża, to jest to budowanie odporności psychicznej. Jeśli będziemy rozwijać kreatywność, będziemy ją wspierać i pielęgnować, możemy głaskać nasze dzieci! Głaszczcie je, one tego potrzebuje! Ale róbcie to mądrze.

Agata: Podzielę z Wami bardzo praktyczną rzeczą, która odnosi się do rozwiązywania problemów. Kiedy oglądam podręczniki moich dzieci to oglądam i płaczę. Bo może nawet Wy to zauważyliście, że często są tam zadania jednego typu: znajdź właściwą odpowiedź. I to jest typowe dla naszego szkolnictwa, z jednej strony jest fajne, bo przygotowuje przedszkolaki do życia w szkole, natomiast w przypadku budowania kreatywności jest to ogromnie ograniczające i to co my uskuteczniamy w rodzinie, jak gdzieś jedziemy autem gramy w gry samochodowe. Na przykład zadajemy pytanie i każdy z uczestników podróży musi wymyśleć równie kreatywną odpowiedź na pytanie. Pytania są otwarte typu: jak moglibyśmy się dostać do dziadków? I na przykład mąż mówi, że możemy tam polecieć balonem, syn, że możemy popłynąć. Staramy się przez to uczyć dzieciaki szukania innych rozwiązań, nie poprzestawania na jednym, ale szukania kilku rozwiązań. Uczymy niestandardowego myślenia! Jeżeli w szkole nauczyciele nie mają przestrzeni na robienie takich rzeczy, to róbmy to w domu! Przy obiedzie, przy kolacji. Zachęcajcie dzieci do generowania różnych odpowiedzi na to samo pytanie.

 

Zachęcajcie dzieci do generowania różnych odpowiedzi na to samo pytanie.

 

Kasia: Zabawy nawet z naszego dzieciństwa. „co byś zabrał na bezludną wyspę” albo „a gdyby teraz nam zabrano prąd, to co by było?” Fajne rozmowy, które budują relacje. Rozmawiajmy z tymi dziećmi! Jesteśmy tak bardzo zabiegani i nie mamy czasu, ale kiedy jedziemy samochodem albo leżymy w łóżku przed snem to stymulujmy te nasze dzieci pytaniami. Na pewno każdy ma milion pomysłów w głowie.

Agata: Myślę, że warto wymyślić pytania, na które jest dużo odpowiedzi i zadajmy je dziecku, ale też musimy dać dziecku przykład. To będą pierwsze kroki w budowaniu kreatywności i sprawczości. Albo znajdźmy wspólne hobby!

Kasia: Zobacz nawet jak kalambury działają! Każdy może przedstawić hasło w inny sposób! Widzimy różne punkty widzenia. Ta kreatywność jest na wyciągnięcie ręki! Nie trzeba kupować książki i sadzać dziecko przed książką. Kreatywność jest w samym patrzeniu w chmury, w słuchaniu ptaków, w rozwiązywaniu problemów. Ona jest tak bardzo potrzebna po to, aby nie poddawać się w sytuacjach kryzysowych.

Kreatywność jest w samym patrzeniu w chmury, w słuchaniu ptaków, w rozwiązywaniu problemów.

 

Na koniec mam dla Was książki do polecenia z dzisiejszą tematyką. Chciałabym polecić trzy. „Samoregulacja w szkole” – mówi o tym jak radzić sobie z emocjami. „Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku” i „Jesteś kimś wyjątkowym” – książka relaksacyjna budująca poczucie mocy u dzieci.

Agata: Ja bym jeszcze do tego spisu dodała „Kreatywne rytuały”. Książkę którą poznałam dzięki Kasi. Wspomniałabym też o podcaście „Godmother”. Podcasty dotyczące rozwoju dzieci. W łatwy i przyjemny sposób opowiedziane.

Zostaw komentarz

O mnie

Agata Jakuszko Sobocka – psycholog, trener efektywnych notatek wizualnych, profesjonalna ilustratorka konferencyjna i facylitatorka graficzna. Pionierka myślenia wizualnego w Polsce. Poza tym przedsiębiorca i mama. Pomaga zrozumieć to co trudne w prosty sposób. Wykorzystuje swoją wiedzę psychologiczną do wspierania rozumienia i zapamiętywania u dzieci i dorosłych dzięki wykorzystaniu sketchnotingu. Stworzyła pierwszą szkołę myślenia wizualnego w Polsce – Akademię Sketchnotingu.

Draw the words
w mediach społecznościowych

Newsletter

Bądź na bieżąco z wizualnymi niusami.

Shopping Cart

Zapisy