Co Ty właściwie robisz?
Trudno to nazwać sztuką. Nie jest to do końca ani malowanie, ani robienie notatek. Za dużo w tym przemyślanego układu na spontaniczne gryzmolenie i nie do końca jest to uniwersalnie czytelne dla każdego odbiorcy.
Co to właściwie jest?
Za górami i lasami, na Zachodzie, określane to jest hasłem GRAPHIC RECORDING.
Czyli… nagrywanie graficzne. Wizualne. Rozpisywanie obrazów. Na żywo podczas słuchania/oglądania wystąpienia. Albo po przyswojeniu nagranego materiału. Więcej opowiadam o tym w rozmowie z Kamilą Kruk (zobacz nagranie)
Gdzie to się robi?
A gdzie tylko jest coś ciekawego do uchwycenia: ). To może być webinar, spotkanie biznesowe lub szkolenie produktowe. Wystarczy odrobina przestrzeni na wygodne rysowanie i gotowe! Zobacz, co już zdarzyło mi się zilustrować na graphic recordingu.
Kto na tym zyskuje?
Chciało by się powiedzieć, że klient, prawda? Ale nie. Zyskuje osoba, która uczestniczy w wydarzeniu – dostając kopię pracy podsumowującej najważniejsze punkty. Zyskuje organizator, bo zatrudniając grapic recordera/facylitatora (swoją drogą – ładna nazwa), podnosi prestiż eventu. Zyskuje rysownik – bo sprawia to dużo uciechy i pozwala ćwiczyć pracę w dużej koncentracji. Wszyscy jesteśmy zwycięzcami ; ).
Czy to jest trudne?
Nie, podobnie jak latanie. Wystarczy jednocześnie słuchać i planować, oraz rysować nie tracąc głównej puenty. Dobierać kolory tak, by stanowiły spójną całość, a nie rozpraszały oglądającego. Nie gwiazdorzyć pracując też na scenie. Aha, i jeszcze nie pogubić mazaków. Ostatnio bardzo podrożały.
Ile czasu zajmuje takie rysowanie?
To zależy. Można robić notatki na żywo – wtedy jeśli mówca mówi 2 godziny – rysuję 2 bite godziny i „nie ma zmiłuj”. Jeżeli zaś dostaję zlecenie na ilustrację nagranego materiału – mam tyle czasu, ile sama na to zaplanuję. Zwykle taka praca wynosi od 2 do 4 razy dłuższego czasu, niż czas trwania rysowanego materiału.
Czy są reguły Graphic recordingu?
Są pewne triki, które pozwalają rysować słowa coraz sprawniej. Dużo ćwiczę, by nie stracić swojej kreski i lepiej organizować przestrzeń. Sama pracuję nad czcionkami i stylami obrazu. Zostawiam jednak bardzo dużą przestrzeń intuicji (czyli wszystkiemu, czego chcąc nie chcąc nauczył się mój mózg przez ostatnie 28 lat) i po prostu daję się prowadzić cieniom, liniom i kształtom.
Jakie są minusy tego wymarzonego zajęcia?
Wymarzonego – bo robienie czegoś dającego frajdę, nie jest pracą. Jest jednak wymagające. Pochłania sporo energii. Musztruje uważność. Po wykonaniu 3 prac wielkoformatowych czuję się potwornie zmęczona. Dlatego lubię przeplatać duże i małe formaty plakatów. Poza tym – jeżeli pracuję na stojąco – nie ukrywajmy – po całym dniu tuptania w miejscu z rozkoszą oddałabym się w ręce masażysty stóp. Po ostatniej konferencji nie czułam nóg, w sumie nie wiem czemu. Przecież od czasu do czasu przycupnęłam na bocznym krzesełku… Oprócz bólu nóg i zmęczenia, jest jeszcze jedno. Wszechpanujące kolory, które czasem panoszą się także na ubraniach. Nie zawsze bywają odpieralne. Wbrew pozorom, niewiele osób zetknęło się w Polsce z tą formą pracy, więc kolejną trudnością może być tłumaczenie ludziom, czym jest GR i jak nim pracuję-stąd pomysł na krótkie wyjaśnienie. Ostatnią barierą do pokonania, są moje własne przekonania. Nie ma, że nie umiem. Że inni robią to dłużej i lepiej. Że nikt tak nie szaleje z kolorami. Po prostu to zrobię najlepiej, jak potrafię i będę się dobrze bawić : )!
I coś na koniec.
Do robienia graphic recordingu nie trzeba umieć malować. Ale trzeba mieć konkretne nastawienie. Choćby na „wystarczająco dobry obraz”, a nie perfekcyjny. Perfekcjonizm jest zabójczy, bo nie tylko osłabia pewność siebie, ale i kradnie czas na Graphic Recording. Skupiając się na szczegółach, tracisz z oczu większy obraz – jak w życiu.
Miej odwagę zawsze dostrzegać big picture:)
Agata Jakuszko